wtorek, 28 grudnia 2010

jeszcze świątecznie

U nas jeszcze święta trwają do 6 stycznia, teraz już zdecydowanie w spokojniejszej, bardziej zindywidualizowanej formie spotkań i pogaduszek, jeszcze się nie rozpędzamy, raczej delektujemy się czasem i radością świąteczną, przedłużamy sobie ten czas, sprawdzamy jaką kto ma w domu choinkę, jakie ciacho itd. ;-) Pisząc MY mam na myśli moją rodzinę, bo nas jest dwudziestu pięciu + jedno w drodze :-), wspólne spędzenie czasu... nawet chyba bardziej lubię ten czas poświąteczny niż Święta, bo jest bardziej spokojniej, refleksyjnie, mniej wyjazdowo, więcej czasu na rozmowy i wspólne gry...

Czas świąteczny uzmysłowił mi jak ogromny mam dar w postaci rodziny, że Rodzice nas tak a nie inaczej wychowali, że stworzyli nam właśnie taki dom, do którego wszyscy ciągniemy, że mamy wobec siebie wzajemny szacunek, miłość. Wiem, że w dużej mierze to zasługa mojej Mamy, że jej ciepło, jej zainteresowanie nami, jej miłość, a przede wszystkim te wszystkie odmówione dziesiątki Różańca nas łączą i przyciągają. Owszem są i niedomagania, wewnętrzne spory (to raczej normalne), ale miłość nasza wzajemna wszystko przykrywa i okrywa swoim płaszczem. Im też jesteśmy starsi tym bardziej chyba sobie coraz bardziej zdajemy sprawę z tego ogromnego skarbu jaki mamy (żeby nie było że my tylko tak świątecznie, bo my mamy taki do siebie stosunek cały rok).




 

dopisek 30.12.2010r. - dzięki Polly ;-)

dopiszę dla potomnych co było na naszym wigilijnym stole:
* barszcz z uszkami ( najlepiej smakuje po Pasterce)
* zupa rybna
* karp smażony (o niego zawsze bitwa na końcu ;-)
* kapusta z grochem
* ryba po japońsku (kiedyś umieszczę przepis, tylko nie wiem skąd nazwa po japońsku)
* śledzie po kaszubsku
* śledzie pod pierzynką
* sałatka z tuńczykiem
* kompot z suszonych owoców
W moim rodzinnym domu Wieczerzę wigilijną rozpoczynamy czytaniem fragmentu z Pisma Św. o Narodzeniu Jezusa oraz modlitwą za żywych i umarłych, potem Tato  rozdziela wszystkim opłatek i następują życzenia, siadamy do stołu i każdy je to co lubi (jak byliśmy dziećmi to zawsze musieliśmy jeść wszystkiego po trochu :-)). 
Po złapaniu oddechu od stołu, a w międzyczasie dochodzą kolejni, pojawia się Mikołaj i następni dochodzą albo odchodzą. Jak dobrze idzie to jest 22 i albo kolędujemy albo rozmawiamy i zbieramy się o 24 na Pasterkę. Po Pasterce zazwyczaj dojadamy  i oglądamy jakiś film i/albo rozmawiamy.

U teściowej na stole było:
* barszcz z uszkami
* pierogi z kapustą i grzybami
* karp smażony
* sałatka krabowa
* sałatka śledziowa
* ryba po grecku

12 komentarzy:

  1. Rose powinna była do Was przyjechać ... no i gratuluję cioteczce

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele jest domów, w których święta odbiegają od ideału niestety. Kiedyś, gdy w szkole, w której uczę zaczął się zamęt wokół uczestnictwa w religii zapytałam dzieci czy obchodzą święta, a zaraz potem dlaczego obchodzimy święta, dało im to do myślenia, oj bardzo. Mało ludzi wpuszcza w ten czas Chrystusa do swojego serca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jeszcze świętuję :)
    i też bardzo mi sie podoba ta Historia Narodzenia 2.0 ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polly - może za rok się zdecyduje :) dziękuje :)

    Rose - wiem, ze w wielu domach i dlatego też to jest takie smutne, bo niby wszyscy biegają za świętami, a tak naprawdę za czym? później dzieci też biegają, choć naprawdę chyba nie wiedzą za czym/ czy za kim.. i koło się zamyka...

    Majka - fajna ta Historia :) to świętujmy dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się marzą święta takie po mojemu i we własnych czterech kątach, ale na to musze poczekać jeszcze kilka lat. Chciałabym wprowadzić inne tradycje niż są w moim domu rodzinnym, żeby było jeszcze bardziej świątecznie i magicznie :) ale najważniejsze dla mnie, że ten czas spędziłam z rodziną, nie mogłabym być daleko od domu w tym czasie, a wiem, że sporo osób sobie jakieś wyjazdy organizuje.
    antylia

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też nie wyobrażam sobie świąt wyjazdowych, bez rodziny, bez tego klimatu.. my powoli też wprowadzamy modyfikacje, ale bardziej wynikają z tego że rodzina się rozrasta i trzeba wszystkich zadowolić ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba wynika z tego, że ludzie generalnie zatracili sens i na co dzień w wyścigu szczurów też biegają nie wiadomo za czym zapominając o tym, co ważne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Basja gdzieś mój komentarz uciekł. Piszę jeszcze raz. U nas może rodzina nie jest tak głęboko wierząca, jednak święta to jedyna okazja, że wszyscy się spotykamy, śpiewamy kolędy i wygłupiamy. A film świetny - zdygitalizowane święta, święta XXI w. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. No i mi zrobiło się ciepło czytając Twoje słowa. Niech te święta trwają cały czas w nas. Gratulacje dla cioci. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rose - właśnie o to mi chodziło, dobrze to ujęłaś. Co jakiś czas staram się pukać w głowę i nie dawać zapędzić do tego wyścigu, co nie jest łatwe.

    Smykolandia - w tych świętach też chodzi o pogłębienie więzi rodzinnych, odbudowanie rodziny. też film mi się spodobał, w fajnym tempie :)

    Agnieszko - oby trwały :) dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię ten rodzinny świąteczny czas , widzę, że mój eM oporny do rodzinnego świętowania , ale już ja go przeciągnę na moją stronę :)
    Szczęśliwego Nowego Roku Basiu dla Ciebie i Onego :) :* Niech się spełnią największe Wasze marzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ony też oporny, bo z małej i niespotykającej się ze sobą rodziny, ale z roku na rok coraz lepiej to znosi, a w tym to nawet już się nie stresował ;))
    nawzajem Promyczku :*

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: