wtorek, 6 grudnia 2011

emocji moc ;-)

Po komplikacjach różnych i różnistych, mniejszych i większych, pełnej euforii, całkowitym zniechęceniu [emocji nie brakuje ;-)], problemach z uśnięciem, gadaniem do późna w nocy, zmianie wariantów, propozycji i możliwości 3 razy na dobę [można rozchwiania emocjonalnego dostać] i ostatecznym ustaleniu czego mniej więcej chcemy - wycofaliśmy się z jednego a żywo zainteresowaliśmy się czym innym :-)  Tym razem jednak Ony nie miał zastrzeżeń, spodobało się nam obojgu [w przeciwieństwie do Onego mi ogólnie raczej wiele domów się podoba, bo od razu oczami wyobraźni widzę co trzeba i gdzie zrobić, naprawić, zmienić itd.] i jakoś tak oklapły nam emocje. 

Dom znaleźliśmy sami na własną rękę, bez agencji, ale za to z bardzo skąpymi informacjami. W dodatku okazało się, że właściciel daleko mieszka i nie może nam pokazać domu. Ciekawość jednak nas zżerała w sobotę, daleko od nas to nie jest [11 km], więc pojechaliśmy obadać teren i może dzięki życzliwym mieszkańcom tej miejscowości znaleźć i zobaczyć ten dom. Udało się!!! Wprawdzie jeszcze w środku  nie byliśmy, bo to dopiero w tą sobotę, ale:
okolica na +++++
działka na +++++
dojazd do miasta na +++++
dom zewnętrznie na +++ 
dom  w środku na ???
dom ze zdjęć na ++++
 oraz 
 dom ma sześć krów - sąsiadek ;-)
piękne widoki
małą ilość sąsiadów
ciszę...

Będzie ból i żal jak się nie uda.
Jeszcze taki njus, który wczoraj nas zelektryzował, a może komuś się przyda, że od nowego roku zmieniają się warunki udzielania kredytów, więc musimy się BARDZO streszczać o wszelkie decyzje.

***

Imprezę mieliśmy w niedzielę - upiekłam 2 ciasta czekoladowe , cynamonowe i 'coś tam coś tam', było śmichu - hihu, okazja do dłuższej rozmowy.. 
Ony stwierdził, że mam wiecznie imprezową rodzinę, ale chyba mimo to dobrze mu z nami ;-)
Poza tym nie wiem kiedy uciekł mi I tydzień Adwentu, ale pierniki świąteczne zastawione, wieniec adwentowy zrobiony, dziś piekę pierniczki, nasz 'super pałac' w miarę posprzątany. Teraz czas na plan menu, zakupy, sprzątanie u Rodziców i inne przedświąteczne przyjemności ;-)

mój tegoroczny wieniec adwentowy :-)

PS. 
Jak dobrze pójdzie to za tydzień, dwa będę mogła dać świadectwo o nowennie pompejańskiej, o jej działaniu i skuteczności, o tym jak na początku intencja niby się nie zrealizowała, ale jednak... :-)

3 komentarze:

  1. Basiu trzymam kciuki, aby wszystko z domkiem Wam się udało. Domyślam się jak musiały wyglądać Wasze rozmyślania nad podjęciem decyzji.

    Bardzo ładny wieniec:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po waszej myśli.

    Ps. Mnie pierwszy raz od wielu lat udało się przez dwie niedziele adwentu być w kościele na mszy i całkiem świadomie przeżywać ten czas. Wspaniałe uczucie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rose - emocjonująco było i jeszcze jest :)

    Kama - ja mam ostatnio problem ze świadomością, przynajmniej mi się tak wydaje, ale na razie zrzucam to na nadmiar emocji :)

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: