wtorek, 5 listopada 2013

pakowanie

Zakopałam się w kartonach. Codziennie samochód wypchany po dach wyjeżdża na wieś. Przyznam szczerze, iż myślałam, że będzie gorzej. Jest fajnie, bo coraz puściej ;-)
Wieczorem padam na nos. Ony wychodzi o 6.30 wraca 21. Czad!
A jakie fajne książki znalazłam do czytania, zachomikowałam i powinnam dostać bana na nowe. Normalnie powstrzymuję się siłą woli, by nie odkładać na osobną kupeczkę ;-)

Od wtorku wkraczają na dach! 
Dzwonię w poniedziałek do Pana Dekarza z obawą w sercu,bo pomyśli pewnie: zwariowana kobieta dzwoni o wymianę dachu w listopadzie. 
Pan odbiera jednak za drugim razem i bez dzień dobry mówi: Będziemy od wtorku na dachu. 
Zatkało mnie i pytam się: od jutra??!! 
Pan Dekarz: No nie, za tydzień.
Ja: Nie mamy dachówek!
Pan Dekarz: a to nic w środę wszystko zmierzę. Folia ma być i reszta pojdzie.

No więc może się uda więcej zdziałać w tym roku ;-)
Jutro dzwonię w sprawie instalacji wodnej i grzewczej.

Idę winogron przerabiać, bo Ony mnie urządził przywożąc wsiowy winogron...aaaaaaaaa....

nasze chaszcze  - ciekawe kiedy je zrobimy hehe ;-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: