czwartek, 21 stycznia 2010

porannie...

dziś od rana miałam czarną komedię... wyszliśmy razem z Onym z domu, ja do pracy samochodem a on pieszo do kościoła na Mszę, w połowie drogi uświadomiłam sobie że nie mam kluczy do samochodu więc pożegnaliśmy się i ja wróciłam po klucze, Ony jeszcze pyta czy mam klucze od domu, a ja że mam... dochodzę do drzwi i jednak kluczy nie mam, mam cały plik ale nie TYCH właściwych... wracam i próbuję dostrzec jeszcze Onego w dali, ale nic z tego... więc pędzę na autobus i już w głowie obmyślałam że zadzwonię do koleżanki i powiem że się spóźnię, nie wspominając o całej strategii popołudniowej.. dochodzę do przystanku a tu podjeżdża autobus, ja do portfela po pieniądze na bilet, ale zamiast 2 zł mam 1 zł... kupuję bilet za 1 zł  i modlę się żeby mnie nikt nie złapał :-D dojeżdżam do pracy o prawidłowej godzinie tylko nie wiem jak mi się to udało:-D

teraz jestem na etapie przebudowy mojego popołudnia i wieczora.. swoją drogą bardzo spodobała mi się jazda autobusem, chyba się przesiądę :-D

radosnego dzionka limo

1 komentarz:

  1. Komentarze do wpisu

    * dodano: 26 stycznia 2010 8:53

    obyło się bez tragedii i było lepiej niż myślałam :)

    Twórca...: basja
    * dodano: 22 stycznia 2010 20:26

    Taki zakręcony początek dnia, a Ty mimo wszystko z uśmiechem :-)) ciekawa jestem tej popołudniowej tragedii w takim razie ;-)

    Twórca...: zapałka

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: