Po przeczytaniu notki u Jelonki Ku większej świadomości jakoś nie mogę przestać myśleć nad wiedzą ludzi o halloween. Rozesłałam to emailem do moich znajomych, ale dalej wydaje mi się to za mało. Dziś znalazłam ciekawy artykuł, w którym najbardziej mnie poruszyło znaczenie dyni. Pozwalam sobie zacytować:
W starożytności, wydrążona i podświetlona dynia, umieszczona na domu wskazywała, że jego mieszkańcy czczą szatana i należą się im względy demonów. Dzisiejszy uśmiechnięty i wydawałoby się niegroźny wizerunek wydrążonej dyni to symbol potępionych dusz. Sprawa jest raczej prosta: masz dynie w oknie – czcisz szatana.
To tak dla porozmyślania nad tym co się dzieje wokół nas.
Teraz mogę się podzielić naszym weekendem ;-)
W piątek zabrałam się za bigos (mój pierwszy, samodzielny) i wyszedł mi podobno przednio, przynajmniej tak mnie ściemniali ci, którym udało się skonsumować. Wprawdzie na sam koniec gotowania dopiero przypomniało mi się o dodaniu koncentratu pomidorowego, ale zdążyłam.
Sobota była sprawdzianem naszej małżeńskiej logistyki i komunikacji, ponieważ byliśmy na dniu skupienia, a późnym popołudniem i wieczorem przygotowywaliśmy niedzielny obiad. Ony musiał rano zagrzać bigos i dowieźć go w odpowiednie miejsce, a ja już byłam w innym miejscu. Sprzątanie, gotowanie i pieczenie wyszło nam znakomicie i nawet nie zajęło nam wiele czasu, jednak taka praca we dwoje to fajna sprawa i tyle przy tym śmiechu.
W niedzielę za szybko się ugotowały ziemniaki, ale ogólnie daliśmy radę i nawet dłużej pospaliśmy. Cieszę się jeszcze z jednej rzeczy, bo po raz pierwszy udało mi się połączyć rodzinę z naszymi najbliższymi przyjaciółmi na jednej imprezie. Do tej pory to jakoś mało wykonalne było, bo mam dużą rodzinę (24 osoby to niezbędne minimum) i zawsze dołączenie nawet kilku osób jest problemem.
Ogólnie rzecz podsumowując spisaliśmy się jako gospodarze naszych włości ;-)
dobrej końcówki tygodnia życzę ;-)
Trudno mi się pogodzić z tą symboliką, coraz mniej mnie to wszystko przekonuje. Chyba robię się do cna romantyczna, hehe. Wspólny weekend to fenomenalna sprawa. Ja już prawie nie pamiętam, co to takiego, ale przypomnę sobie, jak tylko przeprowadzimy się z P* do własnego domu. Ściskam.
OdpowiedzUsuńmy na razie zaznajemy radości wspólnych weekendów i bardzo o nie dbamy :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Nas pochłaniają: budowa, praca mgr., codzienność. Smutne, ale prawdziwe. Może uda się jednak coś zmienić.
OdpowiedzUsuńHalloween nie jest naszym polskim świętem, czy obyczajem, nie widze potrzeby go celebrowania.
OdpowiedzUsuńMy mamy Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny i tego trzeba się trzymać .
Oj chwile i codzienność we dwoje jest piękna :) A gotowanie to już w ogóle :) Mówi się, że wspólne gotowanie to jak gra wstępna :)
Kama - my tez mamy bardzo zaganianą codzienność. Szukamy tylko możliwości, w wiele miejsc chodzimy razem i czasem to duży wysiłek, ale wysiłek wielce opłacalny.
OdpowiedzUsuńPromyczku - powiadasz gra wstępna? - podoba mi się to określenie;))))
Halloween fajne jest, ale w USA, ja tam już wolę nasze polskie święta.
OdpowiedzUsuńBigos powiadasz? Jakaś moda na gotowanie wśród nas się zrobiła;)
ps: ciasteczko z musli?;)
Soy - ciasteczko chętnie :)
OdpowiedzUsuńjak weszłam dziś do Promyczka to też o tym pomyślałam - na gotowanie nas wzięło ;))
Kury domowe się z nas robią ;)
OdpowiedzUsuńkury domowe dobrze mi się kojarzą ;)))
OdpowiedzUsuńMnie też, wbrew kolokwialnemu nacechowaniu tego słowa dość pejoratywnie ( zabrzmiałam na moja polonistka;/)
OdpowiedzUsuńKury domowe są subcio;)
oj są, są:)
OdpowiedzUsuńja znam takie suuuper Kurki ;))
Hehe:D a masz jakieś fajne przepisy, jak na Kurkę przystało?;)
OdpowiedzUsuńoczywiście że mam :)
OdpowiedzUsuńa czego duszyczka potrzebuje to wyjmę mój tajny zeszycik:)
Jakieś ciacho napewno, bo mi się urodziny szykują i zamówienia spływają i coś lekkiego obiadowego;)
OdpowiedzUsuńa ma być to skomplikowane? coś bym znalazła:)
OdpowiedzUsuńja się nauczyłam dużo od dziewczyn z wwww.ploteczki.eev.pl
Ciacho może być full wypas, obiadek wolałabym w średnim stopniu trudności;)
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio zrobiłam się bardzo otwarta na zwyczaje i obrzędy kulturowe zarówno słowiańskie jak i innych narodowości. Staram się je poznawać, zgłębiać i nie szukać w nich na siłę wroga. Czytam teraz świetną książkę o korzeniach wierzeń słowiańskich - to dopiero uczy pokory.
OdpowiedzUsuńMmm, już wyobrażam sobie ten pyszny bigos. Gratuluję udanej imprezy. Ja do bigosu się przymierzam, nie jest to jednak moje specjalność.
OdpowiedzUsuńCo do haloween, zgadzam się, że to nie najlepszy pomysł i powinien zostać w Ameryce, a może raczej stamtąd zniknać. Podobnie jak z Walentykami, którzy obrali sobie patrona umysłowo chorych:) Choć zakochani często szaleni są:)
Fajnie, że są tacy ludzie, którzy zastanawiają się co wokół. pozdrawiam serdecznie
nie świętuję amerykańskich świąt ale dynia mi nie przeszkadza nawet jak mi wyjaśniłaś teraz co oznacza. To tylko dynia i dekoracja. Nie ma już tego znaczenia co setki lat temu :)
OdpowiedzUsuńBasiu tak tak :) wspólne gotowanie to gra wstępna a co będzie potem to kto wie :):):)
OdpowiedzUsuńPromyczku, dla mnie gra wstępna zaczyna się wraz z poranną kawą :D.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że jeśli to było tak dawno temu to ten symbol już dawno zmienił znaczenie i to pewnie kilka razy :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu stoi ,,chopek" który jest cały jak dynia i mi nie przeszkadza
Kama - we mnie tej ochoty nie ma, bo swoich zwyczajów jeszcze dobrze nie znam:)
OdpowiedzUsuńDiuk - wbrew pozorom bigos to nie jest trudna sprawa :)
Polly - w tym rzecz że ma znaczenie:)
Promyczku Kama Cię pobiła;)
Zasada - nie zmienił znaczenia :)
Kamcia już od porannej kawy ??? A może jeszcze przed wstaniem z łóżka i rozpoczęciem dnia :D
OdpowiedzUsuńMi hallowen jest obojętne, jakoś nie czuję potrzeby świętowania w tym dniu, bo to dla mnie dzień jak każdy inny :)
OdpowiedzUsuńGratuluję udanej niedzieli i super, ze wszystko poszło po Waszej myśli :)
w takim razie Ci co mają numery telefonów z trzema szóstkami w środku powinni je zmienić bo to też znak szatana ... nie popadajmy w paranoję
OdpowiedzUsuńhej tu elphame!
OdpowiedzUsuńraczej już na swojego bloga nie wrócę... ale fajnie sobie od czasu do czasu poczytać co u "starych" blogierek ;)
ja teraz mam wyjątkowo mało czasu na wszystko a to za sprawą mojej kochanej córci Dominiki która przyszła na świat jeszcze w tamtym roku a dokładnie 27 grudnia, niby nie tak dawno a za chwilę roczek minie :)
pozdrawiam i wszystkiego najlepszego!
Promyczku - :))
OdpowiedzUsuńAntylka - ja też się cieszę :)
Polly - właśnie nie popadajmy w paranoję, numer przecież otrzymujesz, a ja 'dynię' kładziesz z własnego wyboru..
Elphame - jakże sie cieszę z Twojej obecności... gratuluję serdecznie Córeczki, wpadnę na urodziny 27 ;))
ja dynię widzę jako zwykłą dekorację tak samo jak inne suszone owoce czy warzywa ... jakoś mnie nie przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńwcale nie zamierzałam Cię przekonywać...
OdpowiedzUsuńchciałam tylko pokazać moje zdanie nt halloween, a każdy ma swój rozum aby niego korzystać :)
Uwielbiam księdza Twardowskiego i ten wiersz też, widać dużo nas zasypanych;)
OdpowiedzUsuń