środa, 2 listopada 2011

raport weekendowy

Żeby nudno nie było, żeby kolejny post nie był o braku czasu i tym podobnych historiach to się podzielę weekendem :-)
Piątkowe popołudnio - wieczór był  bardzo domowy czyli taki jak ostatnio nam się często zdarza i dzięki temu stał się naszym ulubionym czasem całego tygodnia. Nigdzie nie trzeba jechać, brak dodatkowych zajęć i obowiązków, można być w domu, muzykę włączyć, dobrej herbaty w spokoju się napić, ciasto (tudzież ciasteczka) upiec, spokojniej porozmawiać, książkę poczytać - no wiecie pełna, prawdziwa, niczym nieskrępowana wolność :-)
Sobota zaczęła się u nas wcześnie, bo w sobotę to ja mam zawsze wrażenie, że im szybciej wstanę tym więcej soboty mam. Korzystam zatem z tego dobrodziejstwa i to jedyny poranek w tygodniu, kiedy lubię rano wcześnie wstać :-) Tym razem rankiem po śniadanku zaliczyliśmy okoliczny targ celem zaopatrzenia się przedzimowego. Naszą największą zdobyczą była poszatkowana kapusta, którą późnym wieczorem ukisiliśmy z kminkiem i nasionami kopru nieźle się przy tym bawiąc (wczoraj do obiadu już była super!) :-) W planie było zakupić 10 kg kapusty, a Ony na targu się rozochocił i kupiliśmy 30 kg ;-) W międzyczasie byliśmy u moich Rodziców, doprowadzając nieco ogródek do stanu zimowego, i na imieninach, których miało nie być (to taki myk rodzinny, niby nie ma a są) ;-)
Niedziela. Hmmm... wyspałam się nareszcie i taki niespieszny czas był, do Teściowej poszliśmy na obiadek i do kościoła na 16.30 dopiero (nasza rocznicowa Msza św. była :-)). A tych którzy przyszli zaprosiliśmy do siebie na jabłecznik, fajnie było, pośmialiśmy się, z dzieciakami poganialiśmy i był koniec dnia ;-) 
Poniedziałek - pracujący był, ale popołudnie niczym piątkowe ;-)
Wtorek - wyjazdowo - rodzinny, a o 19.30 padłam wykąpana do łóżka z książkami dr Dąbrowskiej i już nie wstałam :-)
I tu proszę Państwa szykuje się u nas w domu rewolucja kuchenna, bo po przeczytaniu tych książek nabrałam ochoty na zmiany w naszym żywieniu - zamarzyły mi się na co dzień kasze, kiełki, więcej warzyw, mniej mięsa. Zamarzyły mi się - zobaczymy jak z realizacją pójdzie :-)

[z netu] - w takim garnku kisiliśmy :-)

dobrego ultra krótkiego tygodnia  ;-)

6 komentarzy:

  1. oj już po rocznicy ???? ależ to zleciało, gratuluję :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ;o))
    Lubiłam tez takie piątki.
    W sobotę też wolę wstac wcześniej by miec dłuższy dzień ;o) Szkoda że pozostali się gramolą :P

    Kapusty nie kisiłabym tylko dla siebie w takich ilościach. Wolę kupić - wtedy kiedy mi potrzeba - tyle ile mi potrzeba ;o))

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu to o której Ty wstajesz w tygodniu, że w sobotę tak wcześnie rano?;) Mnóstwooo kiszonej kapusty.

    Wszystkiego dobrego z okazji minionej rocznicy, dalszego owocnego wspólnego życia Wam życzę:) Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Malgodia - dziękuję :)

    Polly - już nawet 1,5 tygodnia po ;))

    Kantadeska - aleź ta kapusta się nie psuje, ani nie trzeba jej "dokarmiać" itd. teraz zapłaciliśmy 5zł za 10 kg, a później zapłacilibyśmy 2 żł za 1 kg.
    A poza tym my dośc sporo kapusty zjadamy :)

    Rose - w tygodniu 5.45, a w sobote ok. 7 - 7.30 :) Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo pozytywie :) Również gratuluję rocznicy i pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: