03.2013 - ponownie oglądam ofertę w necie, bo spada cena, ale ciąża i zniechęcenie Onego odwleka sprawę.
04.2013 - tym razem natykam się na jednozdaniową informację o sprzedaży, bezpośrednią, gdzie po wielkości działki i ilości kilometrów odkrywam, że to ta sama oferta, na dodatek z jeszcze zmniejszoną ceną :-) Pokusa dla nas ogromna, poród za 1,5 miesiąca, ale decydujemy się zadzwonić i umówić na oglądanie. Dzięki L. umawiamy się z jej koleżanką, by obejrzała swym fachowym okiem i powiedziała czy warto. L. jeszcze raz stokrotne dzięki :-)
30.04. rezerwujemy ofertę i zaczynamy wyścig z czasem, by zdążyć przed porodem z kredytem i finalizacją zakupu. Sprzedający robią cały czas jakieś dziwne trudności, nagle okazuje się,że jest kilku kupców ;-)
05.2013 - maj to czas szukania odpowiedniego banku, podpisanie umowy kredytowej.
04.06.2013 - podpisanie umowy sprzedaży u notariusza.
11.06.2013 - następuje przekazanie nieruchomości.
12.06.2013 - załatwianie wszystkich spraw formalnych w banku, sądzie, urzędach itd.
13.06.2013 - pierwsze porządki w terenie, zaglądanie w każdą dziurę i skucie tynku w jednym z pomieszczeń przez Onego
PRZERWA na PORÓD ;-)
06.2013 - reszta miesiąca to działania Onego, głównie sprzątające i rozbiórkowe
krzak czarnego bzu wrósł w ścianę domu |
i narobił szkód |
to przyszła kuchnia |
okazało się (co podejrzewaliśmy), że były tam nadgnite legary |
Czerwiec zakończyliśmy pierwszą wizytacją Marceliny ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.