poniedziałek, 1 lutego 2016

Rodzinna Księga Życia

część z naszych archiwów

Działam obecnie na dwóch frontach - pierwszym - pisarskim i spisuję dzieje naszych 10ciu lat od poznania się z Onym. Wczoraj wieczorem właśnie zakończyłam opisując dzień naszego ślubu :-) Im bardziej w to wchodzę tym bardziej się wciągam. 
A wszystko zaczęło się od rozpakowywania kolejnych kartonów, które akurat zawierały nasze domowe, rodzinne archiwa. W 2011 roku w ramach *projektu 2011* zaczęłam robić naszą Rodzinną Księgę Życia, ale niestety życie mnie pochłonęło i nie skończyłam (a prawdę powiedziawszy nawet dobrze nie zaczęłam). Teraz jednak się zaparłam, bo doszłam do wniosku, że później jak wpadnę w ogród to będzie tylko gorzej ;-)

Plan rozdziałów miałam już rozpisany poprzednim razem, teraz potrzebowałam wypełnić go treścią i pamiątkami. Plan jest mniej więcej taki:
- strona tytułowa
- wstęp czyli po co to, kto naszym patronem itd.
- początki czyli od poznania do narzeczeństwa
- narzeczeństwo + dzień ślubu
- I rok
- II rok itd.




Przy okazji wychodzi na jaw jak bogate życie prowadzimy, bo bilecików, innych pamiątkowych karteczek sporo się uzbierało. Poza tym świetnie widać, który rok był najbardziej intensywny, przypominają nam się różne wydarzenia, koncerty, uroczystości..
Stary blog tez mi czasem dopomaga, bo porządkuje kolejność i zdarza się że pamięć płata figla, bo już o niektórych nie pamiętamy ;-)
Wczoraj to był taki dzień, że co chwila było: 'Chodź tu szyyyybko! Pamiętasz???' 
Hitem dnia było przeczytanie naszych pierwszych rozmów (a trzeba wiedzieć, że poznaliśmy się przez internet) i przezabawnych rozmówek zapisanych na blogu. Wdzięczna byłam sobie, że je zapisałam, bo ożyły i nadal wzbudziły duuużo śmiechu.
Na razie wyszła mi księga pierwsza, którą juŻ w zasadzie zakończyłam tylko okładki wykańczam :-)



Drugi front niejako powiązany z pierwszym to zaczęłam robić naszą domową, rodzinną stronę. Tu mam jeszcze wieeele pracy i raczej myślę, że to projekt przyszłej jesieni/zimy niż lutego.  Raczej będzie niepubliczna ze względu na zdjęcia i szczegóły domowe, ale powstała tez myśl by zrobić dwa w jednym czyli publiczną (przenosząc tam tego bloga) i niepubliczną. Zarys mam tego co chcę, ale z realizacją zobaczymy jak pójdzie ;-)
 
Pierwsze wschody pelargonii za nami, surfinia tylko coś słabiutko wschodzi. Zatem można uznać, że sezon ogrodowy 2016 rozpoczęty ;-)


 

7 komentarzy:

  1. Basiu, Basiu kiedy Ty znajdujesz na to wszystko czas ??? pomysły masz szalone ;D oprócz bloga to ja bym już nie podołała robić jeszcze księgi i opisywać znajomości z Lu .... ehhhh :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly w tak zwanym międzyczasie ;)
      Ale ja lubię kilka rzeczy na raz robić, wiem, że żyje ;)
      na Wielki Post mam za zadanie naukę systematyczności haha ciekawe jak pójdzie :)))))

      Usuń
  2. Zaprzyjaźnione małżeństwo prowadzi takie księgi - i też nie wiem, kiedy znajdują na to czas :) A mają trójkę dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz myślę że najgorsze początki, potem już leci, byle uzupełniać :))))

      Usuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: