środa, 9 sierpnia 2006

znajomość

znajomośc owa zaczęla się któregos zimowego wieczoru w styczniu tego roku... rozpoczął ją On ...rozmowy były  na skype.. najpierw bylo pisanie, potem rozmowy, bardzo długie rozmowy...  rozmowy trwały po 4-6 godzin dziennie.. hehe.. przez to nie bylo prawie na nic czasu... po 1,5 tygodniu rozmów dosżło do spotkania w realu.. bylo całkiem fajnie i przyjemnie..
.
 zaufali sobie bezgranicznie, co dla Onej jak i Onego było zadziwiające i dotąd niespotykane, że można komuś tak bardzo ufać...dalej rozmowy się toczyly... Ona poznała Jego babcię.. On poznał Jej rodzicow i rodzinkę... spotkania sie zdarzały nadwyraz często, mimo odległości, pracy i innych zajęć... spotykali się 1, 2 razy w tygodniu... i tak wśród rozmów, śmiechu i czasem zdarzających się małych kłotni (by nie powiedzieć po prostu rożnicy zdań) upłyneły im 3,5 miesiąca....
.
w międzyczasie okazało się, iż On jest chory...  a dla owego mężczyzny ta choroba jest nader trudna do zaakceptowania...  ale Ona ją zaakceptowala oraz rozumie ciężar tej choroby... i On o tym wie...
.
pojechali na wycieczkę.. a na niej Ona nie wytrzymała, zacisnęła zęby i powiedzila Onemu, że chyba się zakochała.... On stwierdził, że to niemożliwe... Ona jednak była cierpliwa i czekała nie wracając do tematu... On zacząl negatywnie pdochodzić do wszystkiego co było zaproponowane przez nią...i tak uplynęlo 1,5 miesiąca, dalej na rozmowach, spotkaniach i żartach...ale od tamtej rozmowy coś niezauważalnego wręcz zmieniło się....
.
nadeszły wakacje... Ona chciała by pojechał z nią na wakacje.. On chciał też, ale nie mógł uwierzyć, że ktoś moze chcieć z nim jechać na wakacje... stchórzył?.... Ona pojechała i wróciła.... 
.
nie widzieli się cały miesiąc.. choć codziennie rozmawiali godzinami... tęsknili bardzo za sobą, a żadne nie powiedziało tego na głos...
.
pewnego pięknego, słonecznego dzionka poszli na jeziorko zakosztować kąpieli i radości przebywania ze sobą.... tam zagrali w karty, a kto wygrał mógł zadać każde pytanie... druga strona miala szczerze odpowiedzieć.... wygrał On, zadał pytanie... wygrała Ona i też zadała pytanie:  dlaczego nie uwierzył w jej zakochanie.... On odparł: że On nie mógł uwierzyć, że można go kochać, że to nierealne, bo jak go można kochać z jego chorobą.... Ona nic już więcej nie pytała ani nic więcej nie powiedziała....
.
pomyślała, że będzie cierliwa, że wszystko wymaga czasu i cierpliwości... cały czas sobie powtarza, że nic na siłę, ani że nic się nie przyspieszy... tylko, że Ona jest czasem bardzo niecierpliwa i chciałaby wiedzieć czy warto.... Ona zupełnie nie wie co robić... straciła rozeznanie... wie, że już nie będzie mówić o miłości, bo nie chce aby On czuł się naciskany czy do czegoś przymuszany... ten jeden raz wystarzcy, a poza tym na więcej Ona nie ma odwagi...
.
Ona to ja, a On to mężczyzna:)..... ja zupełnie nie wiem co myśleć... a On nic nie mówi.. dalej mamy radośc z przebywania ze sobą, niekończące się rozmowy mi czegoś brakuje w tym wszystkim.... może za dużo chcę?.. nie wiem...
.
jak wiadomo poznałam ostatnio chłopaka, bardzo fajnego chłopaka, był inteligentniejszy,  przystojniejszy.... ale jakoś nie mogłam... nie umiem zmieniać uczuć 'co chwila'... cały w mych myslach wracał On..  i tak oto owa znajomość nie wytrwała dłużej niz 5-sekundowe zauroczenie:).... podbudowała tylko moje ego kobiece... i jak się szybko zaczęła tak równie szybko skończyła...
.
nie wiem czy coś można z tego zrozumieć..heh.. ale mam nadzieję.. jakoś muszę tą znajomość uporządkować ....
buziaki za cierpliwość dla mnie:-]

1 komentarz:

  1. * dodano: 16 sierpnia 2006 20:47

    o rany tak to jest z tymi facetami.... kochamy ich a oni nie mogą uwierzyć że takie szczęście mają :) ale trzymam kciuki może kiedyś uwierzy

    Twórca... (Login WP): elphame
    * dodano: 12 sierpnia 2006 14:41

    KOchana jesteś w tej samej sytuacji jak ja!!!! Jest On... Ale On jest daleko a moje 5 sekundowe zauroczenie mam na miejscu... Mimo tego chce tego Onego z daleka!!! Masz racje! Musimy być cierpliwe!!! Sciskam Cie mocno Basieńko i nie poddawaj się! Pokaż mu ze można kochac "w zdrowiu i w chorobie"! Ściskam mocno!

    Twórca...: Biedronka Pstra!
    * dodano: 10 sierpnia 2006 13:25

    wszystko rozumiem jak najbardziej, opowieść jak z romansu, a przecież wydażyło się to naprawdę

    Twórca...: kathy
    * dodano: 09 sierpnia 2006 22:57

    Myślę, że ciepliwość którą Mu okazujesz, jest najlepszym co możesz Mu dać. Trudno jest czekać. Może On też zastanawia się nad tym wszystkim, może też ma mętlik. Dlatego milczy. A może potrzebuje uwierzyć, że miłość i Jemu jest pisana. Gdyby nie miało to niczym zaowocować, najpiękniejsze będzie to, że kiedykolwiek się zdażyło. Serdecznie pozdrawiam.

    Twórca... (Login WP): fivre

    Miejsce w sieci...: fivka.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: