piątek, 23 lipca 2010

kilka myśli....

mam dylemat czy powinnam tu pisać na temat naszego oczekiwania na dziecko, a raczej starania się o nie... czasem myślę, że to zbyt intymne, że się nie da... dalej nie wiem czy się da, ale od czasu do czasu będę coś skrobać w tym temacie, aż ogłoszę radosna nowinę ;-)

więc 'ze starającego się' tematu..
zrobiłam badania p/różyczce i toxoplazmozie, wyniki ok, ale dostałam jeszcze skierowanie na awidność co pozwoli ustalić czy chorowałam niedawno czy dawno... oby dawno :-) 
dodatkowo prowadzimy czasem z Onym ciekawe rozmowy, choć Ony częściej uważa że nie ma dziecka nie ma tematu... osobiście się nie nakręcam i wychodzę z założenia co ma być to będzie, a jak nie ma być to też tak będzie...

kot nasz już prawie nie wytrzymuje upałów... leży plackiem, dycha, nie chce jeść i zrzuca sierść, a raczej dużo sierści.. nawet miauczeć nie chce za bardz... wygląda przy tym bardzo śmiesznie, a reakcję odruchową jedynie można u niego uzyskać psikając go wodą, wtedy bym powiedziała, że speeda dostaje :-)

w kalendarzu pomimo niby-wakacji zatrzymałam się na dniu 14 lipca i dziś cięzko się zdziwiłam stwierdzając że jest 23! czyli prawie koniec miesiąca... pracy mam taki ogrom, jak chyba na początku jak do niej przyszłam i sierpień nie zapowiada się pod tym względem lepiej... czasem mózgiem nie ogarniam, więc zabieram się za mniejsze rzeczy, aby chociaż 'coś' zeszło z biurka... 

dobrego i radosnego weekendu :-D

PS. Zapomniałam zaprosić za Kantadeską do Zielonej Góry na Festiwal Piosenki Rosyjskiej, ja wprawdzie się nie wybieram, ale innych zapraszam ;-)

7 komentarzy:

  1. Hmm mój kalendarzyk też na jakiejś nieaktualnej dacie się zatrzymał, muszę to zmienić :) ja uwielbiam słońce, ciepło, ale nawet i mnie te tropiki ostatnio wymęczył, więc zwierzakom się nie dziwię wcale.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale szczęśliwi czasu nie liczą, więc może nie warto? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ano to trochę intymny temat ale jak nie będziesz pisać aż nazbyt szczegółowo jak to się staracie to chyba nie ma co się obawiać :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. no ba! postaram się by nie było zbyt intymnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Basju :)
    Ja studiowałam w Zielonej i mam taaaaki sentyment do tego miasta :) zresztą niedaleko na wsi mieszka moja rodzina ( teraz już rzadko ją odwiedzam bo kuzynki porozjeżdżały się po świecie).
    Och co do dzidziusia to mój instynkt jest tak ogromny, że sama się dziwię jak jeszcze żyję :)no, ale jednak jeszcze to nie ten czas.
    Pocieszam, że od jutra koniec upałów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio miałam inne sprawy na głowie i przez to zapomniałam wyrywać rogi z kalendarza... ale uzupełnię go, tylko kiedy? Teraz się pakuję i z samego rana wybywam na weekend, żeby tylko jutro nie padało, a prognozy mówią co innego ://

    OdpowiedzUsuń
  7. Promyczku to zapraszam do Zielonej w odwiedziny :)

    Antylio moze warto zapomnieć o kalendarzu?:)

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: