Jesień nadeszła, bardzo w tym roku przeze mnie oczekiwana, bo mam poczucie, że będę miała czas odpocząć i myśli zebrać. Oby nie okazało się to tylko złudzeniem ;-)
Bardzo potrzebuję chwili oddechu, zwłaszcza na zebranie i uporządkowanie myśli. Ostatnio świetnie nam wychodzi przebieg niedzieli, gdyż spędzamy go razem nigdzie nie ruszając się z domu. Trudne to było na początku, oj trudne.. teraz miło jest NIC nie robić i pograć w piłkę na przykład ;-)
Marcela raczej bez żadnych komplikacji chodzi do żłobka. Ale aklimatyzacja trwa, bo odsypia całymi popołudniami, co dla mnie jest niemiłe, bo w zasadzie jej nie widzę. Smarczy już trzeci tydzień z rzędu, co prawie wychodzi z kataru to przychodzi nowa fala. Life is brutal i jak mój kolega dodaje full of zasadzkas ;-)
Po trzech miesiącach czekania od tygodnia nie noszę w miskach wody ciepłej tylko funkcjonuje u nas wreszcie prysznic! I to była ostatnia rzecz, której mi brakowało na nowych włościach. Na ten moment pominę milczeniem dlaczego tak długo to trwało. Muszę poczuć natchnienie do napisania ;-)
I wróciłam nawet do robienia zdjęć, bo mi do nich tez natchnienie minęło ;-)
Zuch żłobkowicz. I zuch mama ;).
OdpowiedzUsuńzuch, zuch - jakąś odznaka się nam należy ;)
Usuńta jesień w tym roku jakaś taka szybka niestety :(
OdpowiedzUsuńprawda, ale za to u nas jaka piękna :)
UsuńTo prosimy o zdjęcia
OdpowiedzUsuńkiedyś będą ;)
Usuń