poniedziałek, 23 listopada 2015

wtopa

Mieliśmy tę przyjemność mieć z piątku na sobotę w nocy ok. 1.30 gwałtowną pobudke w postaci szumiącej wody. W kuchni pod zlewem pękł wężyk doprowadzajacy wodę, a że my bez drzwi jeszcze to lało się z kuchni na resztę domu. Nie wiem kiedy, ale bylo jej już było na 3 cm i prawie wkraczala do sypialni :-( Generalnie udało nam się uratować podłogi w dwóch pokojach a do wymiany jest w dziennym pokoju. Reszta nie bo płytki. Najgorsze ze jeszcze sporo rzeczy było w kartonach na podłodze i dzień wcześniej akurat prawie skończyłam ogarnianie kuchni. I akurat dzień wcześniej książki wypakowalam z kartonów, a były na trasie wodnej, więc pewnie bym się zaplakała.

Nerwy nam i emocje po południu dopiero przeszly, ale ciężko było. My dopiero drugi tydzień mieszkamy...

Gorzej, że z kasą na wymianę paneli teraz... aaaaa... zobaczymy co ubezpieczyciel powie...

8 komentarzy:

  1. oj .......... współczuję. Tyle pracy i pieniędzy :( ale wierzę, że coś wymyślicie i będzie dobrze znajdą się i pieniądze i czas na poprawki i chęci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po bólach i innych atrakcjach od wczoraj mamy podłogę ;)))

      Usuń
  2. O matko... złośliwość rzeczy martwych ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się nazywają atrakcje dla wykończenia przeciwnika ;)

      Usuń
  3. Szkoda. Oby w ubezpieczeniu to było uwzględnione.

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: