Mieliśmy tę przyjemność mieć z piątku na sobotę w nocy ok. 1.30 gwałtowną pobudke w postaci szumiącej wody. W kuchni pod zlewem pękł wężyk doprowadzajacy wodę, a że my bez drzwi jeszcze to lało się z kuchni na resztę domu. Nie wiem kiedy, ale bylo jej już było na 3 cm i prawie wkraczala do sypialni :-( Generalnie udało nam się uratować podłogi w dwóch pokojach a do wymiany jest w dziennym pokoju. Reszta nie bo płytki. Najgorsze ze jeszcze sporo rzeczy było w kartonach na podłodze i dzień wcześniej akurat prawie skończyłam ogarnianie kuchni. I akurat dzień wcześniej książki wypakowalam z kartonów, a były na trasie wodnej, więc pewnie bym się zaplakała.
Nerwy nam i emocje po południu dopiero przeszly, ale ciężko było. My dopiero drugi tydzień mieszkamy...
Gorzej, że z kasą na wymianę paneli teraz... aaaaa... zobaczymy co ubezpieczyciel powie...
oj .......... współczuję. Tyle pracy i pieniędzy :( ale wierzę, że coś wymyślicie i będzie dobrze znajdą się i pieniądze i czas na poprawki i chęci :)
OdpowiedzUsuńpo bólach i innych atrakcjach od wczoraj mamy podłogę ;)))
UsuńO matko... złośliwość rzeczy martwych ????
OdpowiedzUsuńto się nazywają atrakcje dla wykończenia przeciwnika ;)
UsuńOjoj, Basiu :( i jak tam?
OdpowiedzUsuńod wczoraj ok ;)
UsuńSzkoda. Oby w ubezpieczeniu to było uwzględnione.
OdpowiedzUsuńubezpieczenia nas uratowało finansowo!
Usuń