czwartek, 2 sierpnia 2012

w tygodniu

Od wtorku mam zagryzkę moralną, bo zakupiłam pewną rzecz na allegro i... nie powiedziałam o tym Onemu, a jest to dość duże, ciężkie i trzeba po to jechać 100 km..  To taki sponton był w moim wykonaniu, ładny zresztą ;-)
Nic to. Będę myśleć w przyszłym tygodniu.
Wczoraj żniwa były, zboża nieco urosło, więc kury z głodu nie padną. Lubię to nawet, bo to taki symbol dla mnie, że lato wkracza w swoją decydującą fazę i człowiek tak fajnie zmęczony jest po ;-)


Dziś jadę na rekolekcje, choć BARDZO mi się nie chce, ale czuję, że są mi potrzebne. Że potrzebuję czasu, złapania dystansu do mojej codzienności, spojrzenia na nią Bożymi oczami.  O 16 wyjazd, a ja  jeszcze w pracy i spakowana nie jestem. Czy ja nie mogę na spokojnie, powoli?
A od poniedziałku zostanie mi 7 dni urlopu do końca roku, na pociechę ostatnio spotkałam osobę, która ma jeszcze mniej ;-)


 



10 komentarzy:

  1. no proszę a ja nachomikowałam sporo urlopu i teraz po wybraniu 2 tygodni jeszcze mi ze 20 dni zostanie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się na razie nie martwię o urlop bo jeszcze na wychowawczym siedzę ;)))
    ale pamiętam, że zawsze skrzętnie odliczałam każdy z 26 dni urlopu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wychowawczy.. ehh jakże byłoby fajnie posiedzieć sobie dłużej w domu :)

      Usuń
    2. oj są plusy i minusy takiego siedzenia w domu :)

      Usuń
    3. wiem. W sumie to i wiem też, że w sumie mało się siedzi, ale i tak widzę więcej plusów niż minusów ;)

      Usuń
  3. W takim razie życzę owocnych rekolekcji. Czerp z nich jak najwięcej. :)

    OdpowiedzUsuń

pisz, pisz proszę... czekam na wieści od Ciebie :-)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Zobacz również: